HYPOINT – Trening na wysokości

Jakiś czas temu zostałem zaproszony do 72D na przetestowanie nowego projektu (bo nie wiem jak to nazwać) – trening w komorze imitującej warunki wysokogórskie. Wewnątrz boxa wydzielono hermetycznie zamknięte pomieszczenie, w którym stwarza się sztuczną atmosferę różniącą się od normalnej (tej na naszej wysokości kilku-kilkuset m n.p.m.) obniżoną zawartością tlenu. Spędziłem tam niecałą godzinę na ergometrze, AriBike’u oraz machaniu KB. Jak niektórzy mówią, jest to inny poziom treningu.

Jakiś czas temu do sprzedaży weszła maska treningowa. Podobno trening w niej ma przyspieszać budowanie wytrzymałości. W skrócie tłumaczono mi to tak, że maska utrudnia nam oddychanie, dostarczamy organizmowi mniej tlenu, a tym samym musimy wykorzystać lepiej to, co mamy w masce. Nie testowałem tego gadżetu, ale w crossie jakoś się to nie przyjęło, choć w większości ci, którzy z niej korzystali, twierdzili, że działa. Jak się okazuje, działa, ale nie tak, jak myślałem. Organizm nie adaptuje się na poziomie komórkowym, ale anatomicznym. Walka o tlen sprawia, że wzmacniają się przede wszystkim nasze mięśnie oddechowe tj. przepona i międzyżebrowe. Dzięki temu po zdjęciu maski w testach organizm faktycznie lepiej sobie radzi podczas zadań wydolnościowych.

Trening na wysokości nie jest niczym nowym. Jest po prostu drogi i ciężki do ogarnięcia logistycznie, dlatego mało popularny. Nie raz słyszałem o treningach kolarzy na wysokości 3000 metrów, a następnie regeneracji na 1000 metrów. Po co to? Im wyższy poziom nad poziomem morza tym mniejsza zawartość tlenu w atmosferze (zdobycie Mount Everestu wymaga z tego powodu olbrzymiej kondycji). W związku z tym na 3000 m n.p.m. stężenie tego gazu będzie znacznie niższe niż 2000 m niżej. Trening na dużych wysokościach oddziałuje na organizm człowieka przede wszystkim na poziomie komórkowym.

  • Po pierwsze zwiększa się liczba pęcherzyków płucnych odpowiadających za wymianę CO2 oraz O2 między powietrzem w naszych płucach a krwią.
  • Po drugie zagęszcza się sieć naczyń włosowatych dostarczających O2 naszym komórkom (oraz mięśniom).
  • Po trzecie w komórkach zwiększa się liczba mitochondriów (takich małych fabryk produkujących energię dla naszych mięśni) w naszych komórkach.
  • Po czwarte zwiększa się liczba erytrocytów w krwi (krwinki czerwone odpowiadają za transport O2 z płuc do komórek).

Jak widać zmiany te zachodzą na poziomie fizjologicznym. Regeneracja, odpoczynek oraz sen odbywają na znacznie niższych wysokościach.

14947875_554007021473639_2326859842419539310_nKomora hipoksji HYPOINT, która powstała w 72D, działa w ten sam sposób, przy czym nie musimy jeździć wysoko w góry. W 72D na oko mamy jakieś 100-150 m2 powierzchni (+ połowę  z tego przeznaczono na całą machinę tworzącą sztuczną atmosferę), na której możemy wykorzystać rowery spinningowe, AirBike’i, ergometry, KB, TRX czy po prostu ćwiczenia na masie własnego ciała, jak choćby klasyczne burpee. Gdy byłem tam miesiąc temu, nie była ona jeszcze przystosowana rzucania sztang ani nie było możliwości wykorzystania drążka. Warunki, w których trenowałem imitowały wysokość 4000 m n.p.m., gdzie zawartość tlenu wynosi ok 12,7 % (normalnie mamy 21%). Na szczęście temperaturą chłopaki się nie bawili 🙂 Nasz (razem z Rafałem Gilem i Arielem Barwińskim) trening polegał na klasycznym EMOMie: row + AAB + burpee + KB swing. Ostrzegano nas, żebyśmy nie szarżowali i na spokojnie się zaadaptowali. Faktycznie, powietrze było jakieś inne. Bez pośpiechu rozgrzaliśmy się, jednak nie odczułem żadnego mrowienia, o którym wspominano. Nasz EMOM był umiarkowany. Zakładał ok. 30 s czas pracy w każdej minucie – nie wiedzieliśmy czego się spodziewać i jak zachowa się nasz organizm. W praktyce różnica, którą odczułem polegała na tym, że po ciągłej, półminutowej pracy trochę mnie odcinało i kręciło się w głowie. Gdy lekko przykręcałem śrubę robiło się nawet ciemno przed oczami. Organizm walczył o każdą cząsteczkę tlenu.

Komora hipoksji HYPOINT to coś nowego. Jest to pierwsza komercyjna w Polsce taka komora (o ile dobrze wiem jest jeszcze jedna na którejś z naszych uczelni). To nowy projekt w dodatku dość kosztowny. Informację dostawałem różne – jedni twierdzą, że jej to koszt ok. 700.000 zł, inni, że nawet 1.000.000 zł. Przypuszczam, że obsługa i serwis również trochę kosztują. Myślę, że przy regularnych treningach organizm może się zaadaptować do takich trudnych warunków. Choć skuteczność treningu na wysokości została naukowo potwierdzona, ciekaw jestem, jak będzie sprawować się taka komora, która generuje wysokogórskie warunki sztucznie. Czy faktycznie jesteśmy w stanie wykonać WOD w takich warunkach? Czy tak wysoki deficyt tlenowy powstający w naszych mięśniach podczas 7-minutowego workout’u w tej komorze nie odetnie nas i nie zemdlejemy? A jak wygląda sprawa np. martwego ciągu lub zarzutu do siadu bliskich naszemu PR’wi, gdy w zwykłych warunkach zdarza się, że „gaśnie światło”? Z ciekawością będę śledził wszystkie nowinki oraz badania przeprowadzone w tej komorze, a Wam w międzyczasie polecam sprawdzić jak wygląda trening na wysokości 4000 m n.p.m. 🙂

2 thoughts on “HYPOINT – Trening na wysokości

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *